Informatyk z młotkiem, czyli jak zmieniałem podłogę

Postanowiłem w okolicach maja, że koniecznie muszę zmienić podłogi na prawdziwe, drewniane, takie, które staną się ozdobą wnętrza. Mieszkanie ma dwa poziomy, dlatego pozwoliłem sobie na to aby na dole zrobić podłogę w innym odcieniu i z innego gatunku drewna niż na górze.

Pierwszym moim celem był Barlinek, jedna z większych polskich firm produkujących podłogi. Wybór Barlinka jest imponujący – od tradycyjnego gatunku drewna jak sosna czy dąb po gatunki egzotyczne rodem z Azji czy Afryki. Oczywiści te egzotyki ceny mają również egzotyczne. Nie będę tu opisywał całego asortymentu każdy może się przekonać odwiedzają stronę internetową Barlinka lub punkt sprzedaży. Swoją podróż po podłogowym świecie rozpocząłem w Rzeszowie – kto jest z Rzeszowa i zamierza zmieniać podłogę zna kilka sklepów, w których można znaleźć praktycznie wszystko. Tutaj pierwsze spostrzeżenie – po kilku wizytach w sklepach oferujących podłogi okazuje się, że wrażenie nieskończonej ilości dostępnych rodzajów drewna jest mylne. W większości pawilonów zajmujących się podłogami jest dokładnie ten sam asortyment. Różnica polega na tym, że w niektórych na pewne rodzaje można uzyskać rabat, niektóre starsze partie są przecenione. Następną rzeczą, która nasuwa się od razu jest to, że czas oczekiwania na towar jest bardzo długi. Gatunki, które mnie najbardziej interesowały dąb i buk były dostępne dopiero po kilku tygodniach, natomiast przecenione kończące się partie były na tyle małe, że nie starczyłyby na 30 m² na dół. Zrozumiałem, że na podłogę muszę czekać nawet do 2 miesięcy. Miłym zaskoczeniem było to, że w jednym ze sklepów w zamian za kupno podłogi zaoferowano mi montaż w promocyjnej cenie, a wraz z montażem VAT wyniósł mnie tylko 7%. Skorzystałem z tej oferty i zakupiłem Dąb Rustical Barlinka z terminem montażu na początek sierpnia. Dodatkowym plusem tego rozwiązania było to, że gdy podłogę montuje autoryzowany specjalista Barlinka gwarancja jej się wydłuża z 20 do 30 lat i to mnie właśnie przekonało.

Tak wyglądał wybór podłogi na dolnym poziomie mieszkania. Trochę inaczej wyglądał wybór podłogi na górny poziom. W innym sklepie już po zakupie zacząłem się przyglądać strukturze deski z Barlinka i deski bambusowej. Z tego co zauważyłem Barlinek składa się z kilku warstw, z czego drewno właściwe wierzchnie ma kilka milimetrów grubości, około 2-3 mm. Deska bambusowa składała się z jednej warstwy jednolitego drewna. Pomyślałem, że taka budowa jest o wiele lepsza, ponieważ przypadku jej zniszczenia, można podłogę taką wycyklinować, polakierować i będzie wyglądać jak nowa. Podłoga taka nie jest zrobiona z pędów bambusa, jest to bambus sprasowany i polakierowany, bez przebarwień. Do głowy przyszła mi myśl, że niepotrzebnie kupiłem Barlinka na dół który może się zniszczyć szybko, bo taka cieniutka ta górna warstwa i nie będę w stanie jej naprawić, przypomniałem sobie jednak o gwarancji.

Bambus zrobił na mnie ogromne wrażenie, był ciemniejszy od dębu i wyglądał bardzo solidnie, postanowiłem go kupić. Nie zastanawiałem się nad wagą, twardością czy wytrzymałością na ścieranie, bowiem obie podłogi miały podobne parametry. Problemem okazał się brak interesującej mnie ilości 36 m², w sklepie dostępne było tylko 30 m², sprzedawca jednak zapewniał, że za tydzień będzie dostawa. Drugi problem nie zaoferowano montażu w promocyjnej cenie, sklep zajmuje się tylko sprzedażą, na szczęście mój znajomy ma firmę zajmującą się układaniem podłóg. Problem trzeci nastąpił po zakupie – transport. Mam 10 letniego golfa kombi i stwierdziłem, że dam radę i to przewiozę, nie będę dodatkowo płacił za transport przecież. Kupiłem, więc te 30 m² – wszystko ważyło około 500 kg w dziesięcioletnim samochodzie plus ja bałem się, że staruszek tego nie wytrzyma, ale jakoś się udało. Kolejną mordęgą było wnoszenie tego na 3 piętro – w bloku bez windy, nieźle się przy tym namęczyłem. To wszystko to jednak nic w porównaniu do tego co spotkało mnie po tygodniu, gdy wróciłem do sklepu po brakujące 6 m² podłogi. Była dostawa ten sam bambus prasowany, taki sam numer odcienia, ale … inny. Gdybym ułożył ten z wcześniej zakupionym, podłoga byłaby w kratkę. Musiałem odwieźć ten który wcześniej wniosłem do mieszkania i kupić całość z nowej partii. To tyle, jeśli chodzi o kupowanie podłogi do mojego mieszkania.

Sumując przy zakupie podłogi należy zwrócić uwagę na:

-     twardość, wytrzymałość na ścieranie,

-      czy jest opcja montażu, cena montażu (z montażem przeważnie jest uwzględniony transport i wnoszenie),

-     transport,

-      odcienie podłogi i czy całość jest z tej samej partii (to jest najważniejsze),

-    rabaty,

-      gwarancję,

-      fachowość firmy montującej.